czwartek, 27 lutego 2014

Cats

Rodzeństwo. Choćbyśmy nie wiem, jak bar­dzo so­bie dokuczali...
Gdy przyj­dzie niebez­pie­czeństwo jed­no dru­giego nie poz­wo­li skrzywdzić...
Do­kuczać możemy so­bie wza­jem­nie, ale in­ni nie mogą,
Bo nie kochają nas tak jak my siebie nawzajem...
I w tym tkwi nasza siła.
                                                                                                                                                                   
              Jakie to smutne, że doceniamy kogoś wtedy, kiedy przytrafi się coś złego. I jakie przykre, że właśnie w tej chwili większość przyzna mi rację, choć niejednokrotnie jeszcze popełni ten błąd.
Z pewnością każdy z Was, a przynajmniej większość - mających rodzeństwo - znalazła się w sytuacji, kiedy chciało się być jedynakiem. Często nasze rodzeństwo niewiarygodnie nas denerwuje. Czasem są to sytuacje absurdalne, innym razem poważne. Niejednokrotnie między rodzeństwem dochodzi do kłótni, o dokuczaniu sobie nie wspomnę, bo przychodzi etap w życiu ( nie mówię, że u każdego), iż jest to na początku dziennym. Niektóre spory kończą się szybko, inne trwają nawet latami. Pamiętam jak moja mama powtarzała nam ' rodzeństwo powinno się wspierać, zobaczysz, kiedyś będziesz dziękować Bogu, że ich masz''. W chwilach, kiedy targały mną negatywne emocje słowa te nie miały głębszego znaczenia. Przychodzi jednak taki dzień - zupełnie niespodziewanie - kiedy zaczynamy na wszystko patrzeć inaczej. Jako mała dziewczynka nigdy nie mogłam narzekać na brak towarzystwa, gdy pogoda nie dopisywała zapewnialiśmy sobie szereg rozrywek w domu, gdy świeciło słońce wymyślaliśmy gry i zabawy na zewnątrz. Mama od najmłodszych lat wpajała nam, abyśmy trzymali się razem i choć niekiedy się buntowaliśmy, to z perspektywy czasu widać, że mimo wszystko wspólnie spędzony czas pamiętamy najlepiej. Nie czuliśmy się samotni, bo mieliśmy siebie. Kiedy upłynęło trochę czasu nasze drogi zaczęły się rozchodzić, każde z nas poszło w inną stronę. Nie bawimy się już razem w chowanego, nadal sobie dokuczamy i czasem zdarzają się jeszcze kłótnie, ale kiedy jedno z nas ma problem, nie ma mowy, by zmagało się z nim w samotności. I nieważne, że każde z nas ma wady, których drugie nie znosi, kiedy coś zaczyna się dziać, wszystko złe odchodzi na bok i tworzymy jakby jedno ciało, którego nic, ani nikt nie jest w stanie rozdzielić. Rodzeństwo... to taka niesamowita więź. Wewnątrz mogą się dziać różne rzeczy, mogą być kłótnie i spory, ale w obliczu jakiegokolwiek zagrożenia nagle przychodzi transformacja. Bo choć nie zawsze jesteśmy zgodni, to bardzo się kochamy. Nie wyobrażam sobie nie mieć  brata czy siostry, czasem moja wściekłość w stosunku do nich jest przeogromna, ale w żadnej chwili nie mam wątpliwości, że byłabym w stanie oddać za nich życie.    Dziś post troszkę sentymentalny. Mam nadzieję, że troszkę zmusi do refleksji :)













Bluza - prezent ( H&M dział dziecięcy)
Spódniczka - prezent ( H&M)
Balerinki - STEP
Kołnierzyk - prezent
       

poniedziałek, 17 lutego 2014

Asymmetric shorts

Od­chodziła po­woli - ale nie zauważył,zauważył do­piero wte­dy, kiedy była tak da­leko, że nie był w sta­nie jej dogonić. 

         
            Czasem wydaję mi się, że kiedy ludzie coś już mają ot tak przestają się o to troszczyć. Początkowo zabiegają o to coś, starają się, żeby to zdobyć, ale kiedy już się uda nagle jakby przestaje ich to obchodzić. Z sytuacją tą można się spotkać na różnych płaszczyznach życia. Czasem dotyczy przedmiotów, a czasem - co gorsze - ludzi. Kiedy zależy nam na jakiejś osobie staramy się zrobić wszystko, by ją zdobyć. Nie ma dla nas wtedy przeszkód, których nie zdołalibyśmy pokonać. Potrafimy poświęcić cały swój czas i włożyć wiele wysiłku, jesteśmy w stanie góry przenosić. W końcu udaje nam się osiągnąć wymarzony cel ( choć nieładnie jest nazwać człowieka celem, ale myślę, że wszyscy wiedzą o co chodzi). Osoba ta ulega naszym czarom, ale dość szybko się rozczarowuje. Bo człowiek, kiedy coś zdobędzie zaczyna zapominać, że może to stracić. Wydaje mu się, że teraz może sobie odpuścić. A wtedy jego zdobycz zaczyna uciekać. I choć być może robi to powoli, bo liczy, że jeszcze coś może się zmienić, to w końcu całkowicie odpuszcza i wtedy jest już za późno, żeby cokolwiek zrobić... Ludzie zbyt często zapominają o tym, że z ludźmi jest jak z kwiatami. Kiedy uda nam się je wyhodować, nie wolno zapominać o pielęgnacji, bo kwiat będzie pokazywał, że coś dzieje się nie tak, ale kiedy już zgnije nic nie będzie dało się zrobić. 











 



T-shirt - prezent ( Reserved )
Koszula - prezent ( Reserved )
Szorty - prezent ( http://bbnb.eu/ )
Buty - www.czasnabuty.pl
Zegarek - www.pasooje.pl

wtorek, 11 lutego 2014

Review

           
            Śnieg wreszcie znika, a słonko coraz częściej pojawia się na niebie. Mam nadzieję, że wkrótce zawita do nas piękna wiosna i schowamy głęboko w szafie zimowe kurtki i buty. Postaram się także o więcej postów ze stylizacjami. Dziś natomiast post kosmetyczny.
            
            Już kiedyś wspominałam, że poszukuję idealnego podkładu, ale niestety moje poszukiwania były bezowocne. Ostatnio miałam okazję wypróbować dwa nowe produkty i jeden z nich zyskał miano ulubieńca. Jest nim podkład Rimmela 'Stay matte'. Odkryła go moja koleżanka Asia i podzieliła się tym ze mną, za co jej bardzo dziękuje. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona, ponieważ nie spodobała mi się kremowa konsystencja. Myślałam, że będzie tworzyć efekt maski, czego bardzo nie lubię. Moje obawy okazały się jednak bezzasadne, bo podkład naprawdę spisuje się świetnie. Jest delikatny, ale jednocześnie doskonale kryje wszystkie niedoskonałości. Odkąd go używam nie nakładam już żadnego pudru. Konsystencja - jak już mówiłam - kremowa, jest wydajny, kolor idealnie wpasowuje się w odcień cery. Trzyma się cały dzień, bez żadnych poprawek. Cena również korzystna. Spotkać go można często w promocji w Rossmannie za ok. 15 zł. Nie znalazłam żadnych minusów.

             Mocno zawiodłam się natomiast na ulubieńcu znacznej liczby kobiet, a mianowicie na Loreal True Match. Kupiłam go zachęcona naprawdę wieloma pozytywnymi opiniami i mocno się rozczarowałam. Podkład ma rzadką konsystencję, słabo kryje niedoskonałości i tworzy na mojej skórze jakby plamy. Na szczęście skusiłam się na niego podczas Rossmannowej kolorówki, więc zapłaciłam ok. 35 zł , a nie prawie 60. Oceniam go bardzo negatywnie, ale być może dam mu drugą szansę latem. 




           Od lewej: Loreal True Match (N5 - Sable sand) i Stay matte ( 201 - Classic beige) 
              [Obecnie używam 200 - Soft beige]

                

             Ostatni już produkt dzisiaj to puder Rimmela  - Stay Matte. Również skusiłam się na niego za sprawą pozytywnych recenzji i również podczas Rossmannowej kolorówki. I całe szczęście, bo on także się u mnie nie sprawdził. Wysusza i słabo matuje. Być może jednak to wina mojej wymagającej cery, bo oddałam siostrze i ona jest zadowolona. Ceny nie pamiętam, ale coś ok. 20 zł.






Mam nadzieję, że recenzje okażą się przydatne. Pozdrawiam i do zobaczenia w następnym poście ;*


piątek, 7 lutego 2014

Sweet bear

             Gdyby zakazać obrażania innych, niektórzy ludzie prawdopodobnie przestali by mówić.

       Czasem zastanawiam się, dlaczego ludzi tak bardzo boli sukces innych. Dlaczego zamiast być motywacją do ruszenia wreszcie tyłka sprzed kompa i zrobienia czegoś więcej jest kusicielem do wyzwisk, obrażania i to w takim stopniu, że czasem jest to aż niewiarygodne. Ostatnio przeglądając blogi i funpage blogerek, które cenię natknęłam się na informacje o anonimowych ideałach, które ze wszystkich sił starają się zranić i uprzykrzyć życie. Nie wyobrażam sobie jak można tak bardzo obrażać nie tylko same blogerki, ale i ich rodziny. To po prostu przechodzi wszelkie wyobrażenia! Słowa, jakie są używane w komentarzach świadczą o Was i o Waszym wychowaniu drogie Anonimy. Oczywiście nie mówię tutaj o wszystkich, bo niektórzy potrafią wyrażać swoją opinię kulturalnie i rozumieją pojęcie 'konstruktywna krytyka'. Mówię natomiast o tych wszystkich plujących jadem, idealnych i wiedzących wszystko najlepiej. Zastanawiam się, kiedy ludzie w końcu zrozumieją, żeby pilnować swojego tyłka i swojego życia. A jeśli jest aż tak nudne, że jedyną rozrywką jest obrażanie innymi, to może warto pomyśleć, aby coś zmienić?
   
       Dzisiaj pierwsza i mam nadzieję ostatnia ( bo chodź lubię śnieg, to wolę wiosnę) stylizacja na dworze.














sweterek - prezent ( http://deezee.pl/) <3
spodnie - C&A
buty - http://www.renee.pl/
płaszczyk - sh ( H&M)
komin - zrobiony przez babcię ;)
   

poniedziałek, 3 lutego 2014

New jumper

         Chcę być dla tego mężczyzny wszystkim, jego alfą i omegą, a także wszystkim pomiędzy, ponieważ on jest wszystkim dla mnie.



       Pewnie nie jedna z Was czytająca ten cytat, a być może 'nie jeden' doskonale mnie rozumie. Kiedy spotykamy tę wyjątkową osobę - niejednokrotnie - gdy najmniej się tego spodziewamy i kiedy czujemy, że ta chwila jest początkiem czegoś nowego. Czujemy, że coś się zmieniło i od tej chwili wszystko już będzie inaczej. Czujemy, że ta osoba mocno namiesza w naszym życiu, tylko nie wiemy jeszcze jak. I wraz z upływem czasu okazuje się, że mieliśmy rację, że to ktoś, bez kogo życie nie miałoby najmniejszego sensu. To ktoś, za kogo każdego dnia chcielibyśmy dziękować Bogu. To ktoś tak dla nas idealny, że czasem wydaje się wręcz nierealnym. Jest to ktoś dla kogo jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Jesteśmy zapatrzeni w niego jak w ósmy cud świata i każdego dnia czujemy wciąż więcej i bardziej. I to uczucie wcale nie zmierza ku końcowi - wręcz przeciwnie - z każdą chwilą staje się potężniejsze. Pragniemy tej osoby na wszystkich możliwych płaszczyznach. I nieważne co zrobi, dla nas i tak będzie najlepsza. Jest dla nas całym światem. Wiemy, że już sama świadomość straty powoduje ból w klatce piersiowej. Wiemy, że bez niej świat nie byłby już nic wart. I co najpiękniejsze - dla niej wciąż staramy się być lepsi, pokonujemy własne słabości, sięgamy szczytów możliwości, bo wiemy, że po prostu WARTO! ;)
       
       Kolejny raz Grey i kolejny raz dzielę się z Wami moim szczęściem. Niektórych z Was być może to znudzi, u innych wywoła uśmiech na twarzy, bo doskonale wiedzą, jak to jest tak po prostu kochać ;)

       Dziś już stylizacja, lecz niestety, bądź 'stety' w innym wydaniu. Tym razem w cieplutkim domku, bo na dworze było wtedy jeszcze bardzo zimno. Pokaże moją nową perełkę - efekt współpracy z firmą www.rosegal.com - i zupełnie szczerze - nowy ulubieniec. Jako stworzenie ciepłolubne uwielbiam rzeczy, które mi to ciepło zapewniają,a ten sweterek, choć być może nie wygląda, doskonale chroni przed zimnem. Ma także ciekawy wzór, który już od dawna bardzo mi się podobał ;)











sweterek - click
spodenki - prezent
bluzeczka - New Yorker