czwartek, 24 września 2015

White jumpsuit

           Wczoraj przywitaliśmy kalendarzową jesień. Wyjątkowo ciepłe i piękne lato niestety już za nami, choć podobno słońce ma nas rozpieszczać jeszcze przez jakiś czas, z czego bardzo się cieszę. Moje praktyki dobiegły końca i muszę przyznać, że odchodziłam ze smutkiem. Niesamowicie miła atmosfera i przede wszystkim kilka naprawdę fantastycznych i bardzo pozytywnych osób sprawiło, że czas praktyk upłynął zdecydowanie za szybko. Przede mną ostatni rok studiów licencjackich, kolejne decyzje do podjęcia i nowe cele do zrealizowania. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli ;)

          Jakiś czas temu pisałam o współpracy z firmą Dresslink. Pokazywałam Wam czarny kombinezon ( tutaj ), dziś przyszła pora, aby pokazać drugą z zamówionych rzeczy. Jest to kolejny kombinezon, tym razem w uwielbianej przeze mnie bieli. O ile sam krój bardzo mi się podoba, o tyle mam zastrzeżenia co do wykonania. Materiał jest prześwitujący, więc zupełnie niepraktyczny. Co prawda - z pomocą babci - udało mi się wszyć podszewkę, niestety nawet z nią kombinezon nie wygląda tak, jakbym sobie życzyła. Z tej rzeczy nie jestem więc zadowolona. Zachęcam do obejrzenia zdjęć i zostawienia swojej opinii w komentarzu :)









kombinezon - tutaj
kardigan - Reserved
naszyjnik - Mohito
buty - ???

czwartek, 3 września 2015

Seboradin FitoCell

         Początek września już mamy za sobą. W tym roku wyjątkowo i ja spędziłam go w szkole, choć już nie jako uczennica, lecz praktykantka. Muszę przyznać, że obecnie z praktyk jestem bardzo zadowolona. Wróciłam w jedno z miejsc, do którego mam szczególny sentyment. W sumie spędziłam tam 10 lat mojego życia. I choć większość znanych mi osób nie przepada za nauczycielami i cieszy się, że ich więcej nie spotka, ja właściwie ze wszystkimi mam świetny kontakt i chętnie szkołę odwiedzam, aby zobaczyć co u nich słychać. Poza tym wrzesień jest dla mnie szczególnym miesiącem, bo obchodzić będziemy kolejną rocznicę związku, a w tym roku zaczynam też nową przygodę, o której jeszcze nie piszę, aby nie zapeszać ;) A co u Was? Zadowoleni, że wakacje mamy już za sobą?

         Dziś stylizacji nie będzie, ponieważ chciałabym Wam opowiedzieć o pewnych kosmetykach. Udało mi się je wygrać już jakiś czas temu na jednym z blogów. Mowa o kuracji Seboradin FitoCell z komórkami macierzystymi. Wtedy koszt takiego zestawu wynosił 250 zł (obecnie ok 100 zł mniej), więc z pewnością sama nie zdecydowałabym się na niego. W jego skład wchodzi szampon, maska oraz serum w postaci 15 tubek.


Zawartość jednej tubki serum należy nanieść codziennie wieczorem na skórę głowy, wmasować przez 2-3 minuty i co ważne - nie spłukiwać. Rano natomiast umyć włosy szamponem Seboradin FitoCell i ułożyć jak zwykle. Sam zapach produktu mnie nie przekonuje, kojarzy mi się z aptecznymi środkami, ale na szczęście szybko się ulatnia.


 Szampon przeznaczony jest do codziennego stosowania. Należy pamiętać, aby używać go dwa razy podczas jednego mycia. Na początku myjąc same włosy, omijając skórę głowy. Następnie wmasowując go właśnie w skórę głowy. Szampon ładnie się pieni i bardzo polubiłam jego zapach, podobnie jak zapach maski. 


Maskę należy nanieść na umyte szamponem tej samej serii włosy, rozprowadzić, wmasować w skórę głowy i włosy. Po minimum 5 minutach spłukać. Maskę w przeciwieństwie do szamponu zaleca się stosować 2-3 razy w tygodniu. Ważne, aby została ona dokładnie spłukana, aby zapobiec nadmiernemu obciążeniu włosów i ich oklapnięciu.  



Kuracja jest przeznaczona głównie dla włosów słabych, cienkich, skłonnych do wypadania i przerzedzonych, potrzebujących wzmocnienia i odżywienia, czyli właśnie takich, jakich ja jestem nieszczęśliwą posiadaczką. Dla osiągnięcia odpowiedniego rezultatu producent zaleca stosowanie wszystkich trzech produktów przez okres minimum 3 miesięcy. Moja przygoda z nimi ograniczyła się do okresu 1 miesiąca, tubek nie stosowałam zgodnie z zaleceniami producenta, raczej co drugi, trzeci dzień, ponieważ jestem zbyt dużym śpiochem, żeby mieć czas na mycie włosów rankiem. Mimo skróconego i niezgodnego ze wskazówkami stosowania ja zauważyłam naprawdę znaczną poprawę. Problem nadmiernego wypadania już mnie nie dotyczy, pojawiły się babyhair, a włosy wydają się gęstsze i zdrowsze. Jeśli tylko będę miała możliwość finansową na pewno zdecyduję się na pełną kurację, ponieważ obecna przerosła moje oczekiwania ;)



wtorek, 25 sierpnia 2015

Black jumpsuit

Ludzka zawiść jest miarą Twojej wielkości...


      Kiedyś myślałam, że tylko kobiety są zawistne, dlatego zawsze wolałam towarzystwo mężczyzn. Ostatnio zauważyłam jednak, że ta brzydka przypadłość niestety dotyka także płci męskiej. Co więcej dotyka ona ludzi mocno niezadowolonych ze swojego życia. Ci, którzy znają mnie lepiej doskonale wiedzą, że moje nigdy nie było usłane różami, spotkało mnie wiele przykrości i czasem wydaje mi się, że całe życie będę miała pod górkę. Wiele razy było mi z tego powodu bardzo źle, miałam pretensję do całego świata. Dlaczego inni mają lepiej? Niejednokrotnie zazdrościłam im tego. Z biegiem czasu okazało się jednak, że wszystko, co mnie spotyka, a szczególnie to, co złe, jest doskonałą lekcją cierpliwości, pokory i siły. Każde nieszczęście, porażka daje niezłego kopa i uczy doceniać to, co dobre. Bardzo trafne będzie tutaj motto ''Nie narzekaj, że masz ciągle pod górkę, jeśli zmierzasz na szczyt'' ! To wszystko, co tutaj napisałam zmierza do tego, o czym chciałam napisać. Jak już wspominałam często zazdrościłam, że inni mają lepiej. W moim życiu pojawiły się jednak osoby, które odwróciły ten tok myślenia mówiąc ''spójrz na to, że inni mają gorzej''. I wiecie co? Nauczyłam się nie tylko doceniać to, co mam, ale i cieszyć się z tego, co mają inni. Nie doszukuję się w tym niczego złego, raczej cenię to, ile pracy musieli włożyć w to, co mają bądź po prostu cieszę się ich powodzeniem. Uwierzcie, że moje życie stało się o wiele lepsze od kiedy doceniam uśmiech na czyjeś twarzy, związki, w których jest prawdziwa miłość, dzieci, które mają radosne dzieciństwo i wszystko inne, co nadaje życiu wyjątkowość. To właśnie sprawia, że i ja jestem zadowolona z mojego życia. Z tego, że mam wspaniałego chłopaka, kochającą rodzinę i że wokół mnie jest tylu cudownych i wartościowych ludzi.  Żyję swoim życiem, robię to, co sprawia mi radość, jestem sobą i toleruję to, że inni mogą myśleć inaczej :)

      Dawno już nie pisałam niczego od siebie. Mam nadzieję, że troszkę za tym tęskniliście ;) A przechodząc do posta, firma Dresslink zaoferowała mi współpracę. Zgodziłam się pod warunkiem, że nie będę reklamować czegoś, o czego jakości nie jestem w stanie nic powiedzieć. Otrzymałam więc dwa kombinezony. Dziś pokażę pierwszy z nich. Ogólnie jestem zadowolona. Podoba mi się, że jest inny niż te, które można dostać u nas, ma ciekawy krój. Jest ładnie uszyty, niestety materiał jest bardzo sztuczny. Dodam także, że przesyłka (mimo, że z Chin) dotarła do mnie bardzo szybko :)
     Zachęcam do komentowania ;)











kombinezon - tutaj
sandałki - CCC
naszyjnik - sh